wtorek, 4 grudnia 2012

Mus to mus (truskawkowy)

(Przeklejone z naszego poprzedniego bloga)

Dzisiaj po raz kolejny z trudem wstaliśmy od stołu po niedzielnym obiedzie. Myślę, że spokojnie te wypaśne niedzielne obiadki można już uznać za swego rodzaju naszą rodzinną tradycję. Zawsze, gdziekolwiek jesteśmy staramy się na niedzielę wrócić do domu, aby móc razem zjeść coś pysznego, potem legnąć sobie na kanapie i powzdychać jakie mamy pełne brzuchy, a wczesnym popołudniem wyciągnąć psa na spacer, albo dalej leżeć przy kominku jeśli pogoda nie dopisuje. Przychodzi mi na myśl serial Gilmore Girls. One zawsze przyjeżdżały do rodziców Lorelai na piątkową kolację, tyle tylko, że one nie znosiły tych spotkań i zawsze starały się jakoś przez nie przebrnąć, a ja bardzo lubię nasze niedzielne wyżerki. 
Mama ma książkę kucharską w głowie. Nie chodzi mi o to, że kiedyś nauczyła się wszystkich przepisów na pamięć, po to, żeby w przyszłości móc szpanować przed dzieciakami czego to ona nie potrafi zrobić, ale po prostu zawsze umie wyczarować coś z niczego, a jeżeli już zrobi wcześniej dobre zakupy, to przygotowuje nam prawdziwe rarytasy, nie mówiąc już o tym, że czasem sama wymyśla jakieś smakołyki. Na przykład dzisiejszy deser był wytworem jej wyobraźni i rozkoszą dla naszych kubków smakowych. 
Już podaję przepis na: „Żadnych mixów fixów”, czyli słodziaszny mus truskawkowy- sama natura- żadnych dosmaczaczy à la Mama K. Porcja na pięć osób. No może pięć i pół. Trzeba trochę zostawić dla błagającego o datki Kaprysa.


Składniki:

3 jajka (sparzyć i oddzielić białka od żółtek)
O,5 kg truskawek (mogą być mrożone, ale wtedy po rozmrożeniu trzeba je dokładnie odsączyć z wody!)
300 ml śmietana 30%
Garść płatków kukurydzianych
Odrobina soku z cytryny (pół łyżeczki)
Sól (dosłownie malutka szczypta)
Cukier (2 łyżeczki cukru na każde jajko)
Cukier puder


Przygotowanie:

Generalnie musimy przygotować trzy rodzaje musów, które później połączymy.
Pierwszy to piana z białek. Polecam zacząć o tej masy, bo należy ją zaraz po ubiciu włożyć do lodówki i najlepiej będzie jeśli chwilę tak postoi, będzie wtedy bardziej … zbita, powiedzmy. Ubijamy białka, dodajemyy, malusieńką szczyptę soli i miksujemy dalej, a następnie dodajemy cukier puder iii dalej miksujemy, na samym końcu należy dodać te pare kropli cytryny, kiedy piana będzie już ubita (tutaj nie ma dokładnej miary więc najlepiej posmakować i samemu zdecydować jaki ma być poziom słodyczy). 
Następnie truskawki. Miksujemy i dodajemy zwykły cukier do smaku.
Kolejny mus to kogel-mogel. Ubijamy żółtka z cukrem (miara taka jak podałam wcześniej) tak długo, aż żółtka będą prawie białe. No może trochę przesadziłam, ale mają być naprawdę jasne, a konsystencja kremowa i jednolita.
No i ostatnia masa to śmietana kremówka, którą ubijamy tak długo, aż osiągnie konsystencję bitej śmietany. Nie umiem się posługiwać jakimiś kucharskimi terminami, które pozwoliłby nieco precyzyjniej określić konsystencję tego, albo innego składnika, ale mam nadzieję, że chociaż w przybliżeniu wiadomo o co chodzi. W końcu śmietana, to śmietana, a jak powinna wyglądać ubita chyba każdy wie. Tutaj też dodajemy cukier puder, do smaku, trzeba jednak pamiętać, że wszystko co wcześniej przygotowaliśmy było słodzone, więc nie należy dodawać zbyt dużo pudru. 
Mamy wszystkie musy. Teraz łączymy pianę z białek, kogel-mogel i mus truskawkowy. Dodajemy płatki kukurydziane i wszystko delikatnie mieszamy, absolutnie już nie mikserem, ale po prostu łyżką. Kasia uważa, że płatki powinny być już fakultatywnym składnikiem, a mama stwierdziła, że : „lubię takie znaleźć, żeby było coś do przegryzania”. Nalewamy ja do ładnych naczyń, w których zamierzamy podać deser. U nas podany był w wysokich kieliszkach do wina. Na koniec do każdej porcji wkładamy dużą  porcję bitej śmietany (mniej więcej trzy łyżki), możemy użyć takiego czegoś do nakładania lodów. Kremówka zatopi się najprawdopodobniej w gęstym musie, ale będzie trochę widoczna z wierzchu. Et voilà.



4 komentarze:

  1. Gdyby nie to, że z powodu choróbska muszę przez tydzień zadowolić się kleikiem ryżowym na wodzie to już stałabym w kuchni i próbowała zgapić od was ten deserek ;) Apetyczne fotki!


    ~Dosia, 2011-05-09 18:28

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Dosia:( ale możesz sobie powiedzieć, że ten przepis cały czas tu na Ciebie czeka!;) a zdjęcia sama się uczę obrabiać:D dobrze skoro uważasz, że jakoś mi idzie:P


    k. m., 2011-05-09 22:02

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglada wysmienicie!!!!!!


    ~GMyszor, 2011-05-10 18:20

    OdpowiedzUsuń
  4. no i zgłodniałam hehe:)!!
    zapraszam do siebie w wolnej chwili:)
    http://mesmerize87.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za odwiedziny! Jeżeli podoba Ci się to co robimy, poleć nas znajomym!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...