Czarnowłosa Włoszka z krzykiem pędzi w stronę kuchni, żeby czym prędzej zestawić z ognia kawiarkę, o której kompletnie zapomniała. Zapach spalonej kawy unosi się na całym korytarzu. Kilka pokoi dalej utalentowany Hiszpan otoczony swoimi wiernymi fankami w zabójczym tempie wydobywa ze swojej gitary najwspanialsze latynoskie rytmy. Na końcu korytarza umięśniony Czech pręży się do lustra przejęty, że być może nie wpadnie w oko nowym mieszkanykom rezydencji. Drobniutka Portugalka w pośpiechu zbiega z 3 piętra, po raz kolejny spóźniona o dobrą godzinę tam, gdzie nie powinna się spóźniać. Szczupła, blond Blegijka odpala setnego papierosa wyrzucając z siebie sto słów na miniutę w długiej, porannej rozmowie telefonicznej. Przystojny Niemiec punktualnie o wyznaczonej godzinie podjeżdża pod rezydencję, żeby odwiedzić jedną ze swoich ślicznych koleżanek, problem w tym, że ona jeszcze śpi…
Oni i inni Europejczycy byli moimi sąsiadami przez ostatnie pół roku. Razem gotowaliśmy, jedliśmy, robiliśmy zakupy, imprezowaliśmy, uczyliśmy się i stresowaliśmy się przed egzaminami. Razem wracaliśmy z miasta po nocach, razem próbowaliśmy pokonać francuską biurokrację, razem śmialiśmy się i płakaliśmy, kiedy trzeba było pożegnać jednego z naszej paczki. Jednak półroczna znajomość wykształciła w nas specyficzne, stereotypowe przyzwyczajenia, z których każde pochodziło z innej części Europy.
Typowi Portugalczycy są leniwi i ślamazarni, bardzo powolni, pijący niezwykle dużo wina. Ja potwierdzam powolność i zamiłowanie do wina, choćby i butelki na głowę noc w noc.
Hiszpanie są ze swej natury lubieni od samego początku i przez wszystkich, radośni, otwarci, aż do granic możliwości, czyli po prostu rozwięźli, skorzy do zabawy, twórczy, o gorącym, tzw. „hiszpańskim” temperamenci i wiecznie spóźnieni. Muszę więc przynać, że poznałam bardzo stereotypowych hiszpanów.
O Francuzach mówi się, że są bardzo eleganccy, kulturalni, że o siebie dbają, że są dumni, wręcz zarozumiali. Ja bym powiedziała raczej, że są bardzo zamknięci, aroganccy, antypatyczni, w pracy wiecznie na przerwie i że kochają intrygi. Za to zdecydowanie należy im się pochwała za styl ubierania się, który u przeciętnego francuza jest naprawę dobry.
Belgowie mają najlepsze piwo i promocja tego wyrobu też idzie im dość gładko, są wyzwoleni, liberali, ambitni. Poznałam jedynie jedną Belgijkę, ale ona faktycznie przejawiała wszystkie te cechy i naprawdę uwielbiała jeść frytki z majonezem i popijać je Duvlem.
Niemcy dzisiaj ubowelają, że wciąż kojarzeni są z Hitlerem i chcą pozbyć się tego okropnego skojarzenia. Stereotypowo natomiast postrzegani są za ludzi porządnych, oszczędnych, punktualnych, skrupulatnych, aż do przesady i segregujących wszystko co się da. Niemcy nie mieszkali aż tak blisko mnie, ale na każde spotkanie przychodzili punktualnie jak w zegraku, z dużym zapasem cierpliwości w stosunku do innych spóźnialskich.
Włosi, niezmordowani wielbiciele makaronów rozpoczynali swoje uczty nie wcześniej jak o 22. Ten zwyczaj zdaje się być typowo włoski, późne, ciężkie kolacje, rodzinne biesiady. Włosi to smakosze, są rodzinni, niezwykle radośni, rozśpiewani i głośni, bardzo głośni.
Z czasem wszyscy staliśmy się tacy sami. C’est la vie!
0 komentarze:
Prześlij komentarz